Niepokorni z Miami
Kubańskie władze z góry zaplanowały zestrzelenie samolotów organizacji Brothers to the Rescue. Czy amerykańskie siły powietrzne mogły temu zapobiec?
Niepokorni z Miami
/teksty/wydanie_980728/publicystyka_a_1-1.F.gif">
SYLWESTER WALCZAK
tekst i zdjęcia
Rozbieg cessny 337 trwa tylko kilkanaście sekund. Po chwili pniemy się ostro pod górę, zostawiając z tyłu lotnisko Opa Locka. Po prawej stronie zza niebieskiej mgiełki wyłaniają się wieżowce centrum Miami. W cztery minuty później mijamy linię brzegową Miami Beach, z jej szerokimi plażami, zwieńczonymi pasem wielopiętrowych hoteli. Ostatnim urozmaiceniem na ciemnoniebieskiej powierzchni wody są żaglówki i stojące na redzie kontenerowce, ale i one wkrótce znikają za horyzontem.
Lecimy na południe, w kierunku wybrzeży Kuby. Z wysokości 500 stóp nad wodą próbujemy dostrzec tratwy desperatów, którzy postanowili uciec z wyspy. Obserwacja nie jest łatwa, na jednostajnej powierzchni oceanu widać tylko tysiące maleńkich grzyw piany. - Kiedy ją zobaczysz, będzie jak mała kropka, ucho od igły - powiedział mi pilot, Raul Martinez. - I nie odwracaj oczu, bo ją zgubisz.
Łodzie Kubańczyków próbujących dostać się do Stanów Zjednoczonych często są znoszone w okolice Key Salt...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta