Dzieła sztuki na obcasach
Dzieła sztuki na obcasach
Beatrice Dautresme
FOT. ANNA BRZEZIŃSKA
Przyjęcie uważa się za udane, jeżeli spełnia określone kryteria. Musi mieć dobrą lokalizację, liczbę VIP-ów zapierającą dech fotoreporterom i dobry bufet, zwany przez zblazowanych bywalców "michą". Uroczystość z okazji wejścia na rynek kosmetycznej firmy Heleny Rubinstein umiejscowiono w Muzeum Narodowym.
Moda na urządzanie przyjęć towarzyskich w galeriach panuje już od jakiegoś czasu na całym świecie. Jest to swoisty rodzaj edukacji przedstawicieli jet-setu, polegający na oglądaniu przez nich przynajmniej schodów wiodących do przybytków sztuki. Muzeum Narodowe schody ma nie byle jakie, chociaż sam hall nie wydaje się najszczęśliwszym miejscem do promowania czegokolwiek. Na wybór tego właśnie miejsca wpłynęło niewątpliwie twierdzenie Heleny Rubinstein, że kobieta stanowi żywe dzieło sztuki. O należnym mu miejscu w muzeum nic jednak nie wspominała. Żywe dzieła przybyły tłumnie, z bywalczego doświadczenia wiedząc, że promocje kosmetykow wieńczą podarki. Ich jakość oraz liczba świadczyć mają o zamożności i hojności...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta