Niełatwy początek Kuczmy
Niełatwy początek Kuczmy
Nowy prezydent Ukrainy, Leonid Kuczma, jechał na swoje zaprzysiężenie ulicami Kijowa oblepionymi wciąż plakatami przegranego kontrkandydata i dotychczasowego szefa państwa Leonida Krawczuka. Rządzić nie będzie mu łatwo: dziś w parlamencie może liczyć na 8 proc. deputowanych. Premier i rząd to są nie jego ludzie, a opozycja na pewno będzie silna.
Ukraina, a przede wszystkim obywatele Kijowa, Żytomierza, w Chmielnickim, Lwowie i Łucku byli pewni, że wygra Krawczuk.
Nawet sam Kuczma w dniu drugiej tury wyborów wcale nie był pewny siebie. Głosował w Dniepropietrowsku, w nie najlepszym nastroju. Oświadczył, iż musiał opuścić Kijów, gdyż w stolicy "podgrzewane są wrogie mu nastroje".
Wygrał dzięki poparciu wschodu -- i dzięki temu, że wschód Ukrainy jest bardziej zaludniony niż zachód.
Prezydent -- parlament
Głównym partnerem Leonida Kuczmy w sprawowaniu rządów będzie parlament, Rada Najwyższa. Trzeba też pamiętać, iż obecny parlament nie jest jeszcze w całości uformowany. Ponad sto mandatów poselskich czeka na nowych deputowanych. Nowy prezydent może w nim dzisiaj liczyć na ok. 8 proc. deputowanych, czyli Międzyregionalną Grupę Deputowanych (MGD) . Grupa ta wywodzi się z Międzyregionalnego Bloku Reform stworzonego przez Kuczmę i byłego wiceprzewodniczącego parlamentu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)