Telewizja, czyli brzytwa w ręku małpy
Telewizja, czyli brzytwa w ręku małpy
Janusz Rolicki
Nieoceniony Karol Małcużyński, swego czasu zwany jednoosobową opozycją w Sejmie PRL, na jednym z posiedzeń Sejmowej Komisji Kultury nazwał telewizję "brzytwą w ręku małpy". Wywołało to wówczas wzburzenie, a także wesołość. Socjalizm realny w owych latach, a chodzi o końcówkę lat siedemdziesiątych, gnił w najlepsze i takie żarciki uchodziły już całkiem bezpiecznie. Określenie to trafiło nawet do prasy, a publiczność, zaśmiewając się, zastanawiała się jedynie, kto trzyma tę brzytwę w garści: prezes, Wydział Prasy KC czy może sam sekretarz.
Tymczasem brzytwa ta w latach realnego socjalizmu, a wiem o tym, bowiem w telewizji spędziłem siedem lat kierując publicystyką kulturalną i programem artystycznym -- była absolutnie przechodnia, a do roli owej małpy, bez przesady, garnęli się wszyscy decydenci z najwyższego peerelowskiego szczebla.
Narcyzm władzy
Po dwudziestu latach w kraju zmnieniło się nieomal wszystko, a o brzytwie wciąż śnią zastępy polityków. Czar telewizji -- czwartej siły, wcale nie zmalał. Co gorsza, duch wydziału prasy niegdysiejszej PZPR nadal unosi się nad mediami obrazkowymi. 0 ile prasę zreformowano, godząc się szybko i bez większych oporów na jej pluralistyczny charakter, to telewizja, traktowana jako swoista zakrystia władzy, reformowana była...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)