Jedno niebo, jeden los
CZARNOGORA
Po dwóch, trzech dniach paniki sytuacja została opanowana. Nie brakuje żywności, jest benzyna, ceny nie skaczą już po każdym nalocie.
Jedno niebo, jeden los
ODSPECJALNEGOWYSłANNIKA "RZ" RYSZARD BILSKI
z podgoricy
Dopiero co wstał dzień. Było chłodno, padał deszcz. Znajdowałem się dwa kilometry od granicy chorwacko-jugosłowiańskiej. Błogą ciszę poranka i drzemkę przerwał telefon. Z Warszawy, zdomu. -- Rysiek wracaj. Nie wolno ci wjeżdżać do Czarnogóry.
Dzwonili z Sekretariatu Informacji w Podgoricy. Ostrzegali, że zbyt dużo ryzykujesz. Podobno potrzebna jest specjalna zgoda Belgradu. Jeśli wpadniesz w ręce żandarmerii jugosłowiańskiej armii, to boję się nawet pomyśleć, jak to się może skończyć. Skontaktuj się z Podgoricą, coś z twoim telefonem nie w porządku, nie mogą się do ciebie dodzwonić.
Przebyłem taki szmat drogi i teraz skapitulować? Strach ma wielkie oczy i jest złym doradcą -- pomyślałem.
Chorwaci odprawili mnie szybko. Przez trzystumetrowy pas neutralny przechodziłem jednak z duszą na ramieniu. Ale samopoczucie natychmiast poprawiło się i nerwy mnie opuściły, gdy jeden z czarnogórskich policjantów uśmiechając się mówił: -- Gospodin Poljak, kako ste? (pan Polak, jak się pan czuje? ). Pamiętał mnie, przechodziłem tędy dwa razy przed...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta