Dzień ostatni, dzień pierwszy
Ukraińcy na Mazurach
Dzień ostatni, dzień pierwszy
IWONA TRUSEWICZ
Leży Marusia na drodze, w sukni ślubnej, całej we krwi. Taka piękna, taka mądra. Jeszcze wczoraj prosiła na wesele. Przyjdźcie do naszej wsi, za lasem. Maria Stoż wychodzi za Iwana Starko.
W południe polskie wojsko otoczyło weselną chatę. Oficer w rogatywce podniósł rękę...
Strzelali tak, że słychać było w sąsiedniej wsi. Goście uciekali w zielone żyto. Było lato 1946 roku, koniec czerwca, jeszcze przed żniwami. Z domu wojacy wygarnęli pana młodego na wóz drabiniasty. Stał w koszuli białej haftowanej w czerwono-czarne wzory. Patrzył, jak płonie weselna izba. Pannę młodą, w welonie żołnierze przywiązali do wozu. Pognali konie.
Biegła, dopóki mogła. Jak już nie mogła, to jeden sierżant zlitował się nad nią i zastrzelił. Leży Marusia na drodze. Taka piękna, taka mądra...
Piotr Halicki miał wtedy siedem lat. Mieszkał w sąsiednim przysiółku Kobyluchy. Maria Stoż była mu kuzynką. Polskie wojsko, zanim poszło na wesele, zjawiło się w Kobyluchach. Żołnierze spalili dwie chaty, ograbili domy. Paraskiewia Halicka, matka Piotra dostała kolbą w twarz. Ojczyma pobili w stodole nahajką.
Kiedy odeszli, a zza lasu rozległy się strzały, Paraskiewia pobiegła do wsi.
- Znalazła tylko babkę staruszkę, która od tego, co widziała, dostała...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta