Połączyć sztukę z interesem
Połączyć sztukę z interesem
Rozmowa z Jeremym Thomasem, producentem filmowym
W Polsce przez wiele lat największą gwiazdą był w kinematografii reżyser. Teraz zaczynamy budować system producencki. Co, pana zdaniem, oznacza określenie "dobry producent"?
Dobry producent to człowiek, który kocha kino i potrafi znaleźć właściwe proporcje pomiędzy sztuką i biznesem. Oczywiście reżyser też jest szalenie ważny, ale nie może być wszystkim. Produkcja filmu jest przedsięwzięciem kosztownym. Dlatego myśląc o zamierzeniach artystycznych, trzeba też pamiętać o owych milionach dolarów, które ktoś wykłada, aby wizje artystów przenieść na ekran.
Co w pracy producenckiej jest najtrudniejsze?
Zebranie pieniędzy na film. Zwłaszcza, gdy robi się filmy artystyczne. Łatwiej jest zdobyć fundusze na drugą, trzecią czy czwartą część jakiegoś przeboju, bo jego produkcja niesie mniejsze ryzyko. Trudniej znaleźć ludzi, którzy chcieliby zainwestować w pomysł oryginalny.
A jak pan w ogóle może być producentem, skoro filmy europejskie z takim trudem trafiają do kin? Jak w takiej sytuacji mogą zwracać się pieniądze inwestorom?
To oczywiste, że inwestowanie w sztukę filmową niesie ze sobą ryzyko. Ale wierzę, że dobry pomysł zawsze znajdzie się w produkcji. Jego budżet tworzą różni inwestorzy --...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)