Proletariusze na giełdzie
Większość 50-milionowej rzeszy inwestorów giełdowych to emeryci i bezrobotni. Gdyby nie giełda, wszyscy ci ludzie szwendaliby się bez celu po ulicach i parkach.
Proletariusze na giełdzie
PIOTR GILLERT
z Pekinu
Przez większość swego 60-letniego życia Wu Chengxi pracował na tokarce i utrzymywał się z tego, co wypłacano mu w jego danwei, czyli jednostce pracowniczej. Dziś danwei daje mu emeryturę, ale Wu po raz pierwszy w życiu polega też na własnym szczęściu. Ponad rok temu poznał podniecający smak kapitalistycznej ruletki - zaczął grać na giełdzie.
Tianqiao było za czasów cesarstwa ulicą grajków i akrobatów. Z całej okolicy ściągała tu gawiedź, by popatrzeć, jak wyprawiają różne cuda. Dziś na Tianqiao nie ma już artystów ulicznych, nie ma pokazów, ale tłumy wciąż się schodzą, by w szarym niepozornym budynku godzinami wpatrywać się w migającą trzema kolorami tablicę świetlną. Ten szary budynek to biuro maklerskie, jedno z wielu w Pekinie. Ci ludzie to "gumin", dosłownie "lud akcyjny", czyli gracze giełdowi.
Wu przychodzi na Tianqiao każdego dnia, od poniedziałku do piątku, żeby - jak to się mówi w tutejszym slangu - "smażyć akcje", czyli grać na giełdzie. Nie wyobraża już sobie życia bez giełdy, która stała się jego pasją. Męczy się w każdy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta