Obserwatorzy nie są potrzebni
Obserwatorzy nie są potrzebni
PIOTR KOŚCIŃSKI
W Mińsku nasilił się konflikt władz z działającą w tym kraju misją OBWE. Według białoruskiej opozycji powód jest oczywisty: zbliżają się wybory prezydenckie i obecny szef państwa Aleksander Łukaszenko koniecznie chce je wygrać. A misja OBWE mogłaby mu w tym przeszkodzić.
Oskarżenia władz białoruskich przeciwko Grupie Konsultacyjno-Obserwacyjnej OBWE (taka jest oficjalna nazwa misji) nie są niczym nowym. Tak silnego ataku jak w niedawnym wywiadzie prezydenta Aleksandra Łukaszenki dla miejscowej telewizji dotąd nie było.
Łukaszenko stwierdził w nim, że misja finansuje miejscową opozycję. - Zachód jest zainteresowany wzmocnieniem swoich wpływów na terytorium Białorusi i szuka obecnie agentów wpływu, karmi ich i płaci im pieniądze - mówił. Sprzeciwił się też tworzeniu przez OBWE na Białorusi grupy obserwatorów na jesienne wybory prezydenckie. Twierdził, że ci obserwatorzy to w rzeczywistości "bojówkarze, którzy rano sieją, a wieczorem wyjmują broń spod łóżka". Prezydent Łukaszenko oświadczył...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta