Profesjonalistą być...
Profesjonalistą być...
FOT. WALDEMAR HEFLICH
PAWEŁ PATEREK: Czy wychowując się w tak małej miejscowości jak Tałty na Mazurach, miałeś szansę zostać kimś innym niż żeglarzem?
KAROL JABŁOŃSKI: Miałem to szczęście, że moi rodzice prawdziwie kochali żeglarstwo. Ojciec był jednym z założycieli kuźni żeglarskich talentów - Bazy Mrągowo. W Tałtach organizowano obozy szkoleniowe i tam pierwszy raz zetknąłem się z żaglami. Nie ukrywam, że w wyborze tego sportu pomógł mi właśnie ojciec. Trzeba też przyznać, iż żeglowanie od pierwszych prób sprawiało mi wiele przyjemności. Jak pojawiały się problemy, trzeba było szybko uczyć się dawać sobie radę. Mnie ta walka bardzo odpowiadała, zresztą tak jest do dzisiaj. Od początku żagle stały się moją pasją i trudno wyobrazić sobie, żebym robił coś innego.
Kiedy nastąpił taki moment, że żeglarstwo przestało być młodzieńczym hobby, a stało się sposobem na życie?
Już od najmłodszych lat za żeglowanie dostawałem pieniądze. Najpierw były to niewielkie diety, później stypendia sportowe czy kadrowe. W młodym wieku...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
