Kuchnia Bundesligi
Kuchnia Bundesligi
Pożegnanie z polską ligą - po ostatnim meczu w Legii
FOT. BARTŁOMIEJ ZBOROWSKI
Czy przejście z ligi polskiej do niemieckiej jest takim szokiem, że trudno znaleźć się w nowych warunkach i zdobyć miejsce w drużynie?
BARTOSZ KARWAN: Dla mnie to nie był szok, ponieważ kilka lat temu spędziłem parę miesięcy w Anderlechcie. Klub można porównać do Herthy, a Brukselę do Berlina. Spodziewałem się rywalizacji, bo nikt nie daje miejsca za darmo. Ale w moim przypadku o kłopotach i obniżce formy zadecydowały kontuzje - najpierw ścięgna Achillesa, a potem mięśnia dwugłowego, odniesione jeszcze w Polsce. To dlatego nie pojechałem na mistrzostwa świata i musiałem się kurować przez kilka miesięcy. Wyleczono mnie w Hercie.
Czy poziom leczenia kontuzji w Polsce i w Niemczech jest podobny?
Kiedy w Berlinie dowiedziano się, że nie pojechałem do Korei z powodu kontuzji, to mimo że jeszcze formalnie nie byłem zawodnikiem Herthy, zaproponowano mi kurację. Pojechałem do Niemiec i po dwóch tygodniach już mogłem grać. Tam to wygląda zupełnie inaczej, ale nie dlatego, że mają nowocześniejszą aparaturę. Mają mniej więcej taką samą jak w Polsce, ale zupełnie inaczej podchodzą do leczenia. Jest w Hercie taki młody chłopak, już nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta