Wenderlich sypnął nazwiskami
Wenderlich sypnął nazwiskami
Nowe pomysły na komisję śledczą
Jak do Jerzego Wenderlicha (SLD) dotarła informacja, że Andrzej Zarębski miał zbierać na niego kompromitujące informacje? Powiedział mu to prezes TVP Robert Kwiatkowski, powołując się na dyrektora Macieja Kosińskiego.
Sprawa domniemanego szantażu, którego obawiał się Jerzy Wenderlich (SLD) zdominowała jego wczorajsze przesłuchanie. Swoje "rewelacje" Wenderlich ujawnił jeszcze w grudniu, sugerując dziennikarzom, że być może ktoś go chce zastraszyć, by wywrzeć nacisk na tryb pracy nad ustawą o radiofonii i telewizji oraz pozbawić go stanowiska szefa Sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu.
Członkowie komisji śledczej badającej tzw. aferę Lwa Rywina usiłowali poznać szczegóły domniemanego "szantażu" - pytał o to Stanisław Rydzoń (SLD), potem Renata Beger (Samoobrona), ale dopiero Janowi Rokicie (PO) udało się skłonić świadka do wyjścia poza ogólniki.
Początkowo Wenderlich mówił tylko, że w grudniu się dowiedział, iż "być może jest ktoś", kto interesuje się informacjami mogącymi go zniesławić.
- Uznałem, że jeśli takie zagrożenie istnieje, to trzeba na lewo i prawo o tym mówić, bo może to zniechęci tę osobę - mówił Wenderlich, ale nie kwapił się z ujawnianiem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta