W mundurach ludzie tutaj nie chodzą
W mundurach ludzie tutaj nie chodzą
(c) BARTŁOMIEJ ZBOROWSKI
Rz: Pierwsze informacje o tym, że ma pan zostać prezesem PZU, pojawiły się na początku kwietnia. Ostatecznie objął pan to stanowisko pod koniec maja, czyli po dwóch miesiącach. Dlaczego?
CEZARY STYPUŁKOWSKI: Nie mnie o tym sądzić. Te decyzje mnie dotyczyły, ale nie są to decyzje w których uczestniczyłem. Mogę powiedzieć to, co było publiczną tajemnicą, iż miałem odejść z Banku Handlowego 25 czerwca. I "celowałem" w tę datę. Propozycja z PZU nie była jedyną.
A jakie były inne?
O jednej z nich "Rzeczpospolita" pisała (Cezary Stypułkowski miał również ofertę pracy z Alfa Banku, największego rosyjskiego banku będącego własnością prywatnych inwestorów - przyp. red.), ale było ich więcej. Propozycja z PZU jest może najmniej atrakcyjna finansowo, ale natura wyzwań stojących przed tą instytucją jest nieporównywalna.
Czy ktoś blokował pana kandydaturę?
Nie mam takiej świadomości. Wiem tylko, że były inne kandydatury.
PZU jest postrzegany jako firma, w której politycy próbują mieć wpływy. Czy obejmując stanowisko prezesa PZU, musiał pan zawrzeć jakieś kompromisy z politykami?
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta