Festiwal jednego aktora
Festiwal jednego aktora
JERZY JACYSZYN
Trudno nie zgodzić się z oceną Andrzeja Kidyby ("Rz" z 18 - 19 czerwca) ("Galimatias z przedsiębiorcami"), że każdy nowy akt prawa publicznego czy prywatnego podaje własną definicję przedsiębiorcy, a taka praktyka czyni prawo gospodarcze coraz bardziej nieczytelnym. Autor delikatnie określa to zjawisko jako "galimatias pojęciowy". Moim zdaniem to nie jest już tylko galimatias czy chaos prawny. To anarchia jurydyczna.
Termin "przedsiębiorca" jest używany niejednolicie od chwili, gdy zastąpił sławną już kategorię "podmiotu gospodarczego". Obecna definicja przedsiębiorcy znajduje się w ustawie z 19 listopada 1999 r. - Prawo działalności gospodarczej (Dz. U. nr 101, poz. 1178 ze zm., dalej: p.dz.g.), choć - jak słusznie zauważa prof. Kidyba - ustawodawca niezbyt długo traktował ją poważnie.
Wydawało się, że z chwilą sformułowania definicji przedsiębiorcy w p.dz.g. rozpocznie się nowy rozdział w historii podstawowych terminów jurydycznych. Po kilku latach można stwierdzić, że mnożenie definicji przedsiębiorcy trwa. Przypomina festiwal jednego aktora, którym jest ustawodawca.
W ślepej uliczce
Jak długo wytrzyma to praktyka gospodarcza, doktryna prawa i judykatura? Tym, jak...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta