Zachłyśnięcie się władzą po polsku
Zachłyśnięcie się władzą po polsku
Coraz częściej publicyści i politycy zadają pytanie: dlaczego w pierwszym półroczu bieżącego roku w szeregach rządzącej partii miał miejsce tak wielki wysyp afer. Czy kilkanaście miesięcy temu tych skandali nie było? Skąd się wzięły i dlaczego następcy Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, za poprzedniej kadencji wykazujący się umiarkowanym apetytem w konsumpcji owoców władzy, nagle, zadziwiając świat brakiem umiarkowania, sięgnęli po łupy w myśl zasady: "...piekła nie ma".
W tej sprawie zasadniczo są dwie sprzeczne teorie; pierwsza pochodzi z kręgów rządzącego SLD i - zgodnie z teorią spiskową - ujawnienie licznych afer przypisuje zmowie mediów. Druga teoria zgoła odmienna głosi, że politycy SLD po największym w historii III RP sukcesie wyborczym bez umiarkowania zabrali się do realizacji dawnego awuesowskiego hasła: "Teraz k... my".
Świat według Barańskiego i Rywina
Ten pierwszy - eseldowski - typ rozumowania, znajdujemy w oryginalnej na tle pozostałych mediów publicystyce "Trybuny". Od niespełna roku kieruje nią Marek Barański i konsekwentnie, na bakier z logiką i zdrowym rozsądkiem, stara się przekonać elektorat eseldowski, że w gruncie rzeczy nie ma żadnej korupcyjnej afery Rywina. Jeśli już to została ona...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta