Odwaga rezygnacji
Odwaga rezygnacji
FOT. MICHAŁ SADOWSKI
Zgadza się pan na wycięcie swoich organów po śmierci?
ZBIGNIEW SZAWARSKI: Nie przywiązuję żadnej wagi do swoich szczątków: chciałbym, żeby je spalono i rozsypano gdzieś w parku. Ale gdyby moje stare organy mogły komukolwiek pomóc, proszę bardzo. Jednak jeśli sam miałbym być biorcą, tobym się mocno nad tym zastanawiał.
Dlaczego?
Podstawową normą, która w każdym społeczeństwie reguluje stosunki moralne między ludźmi, jest zasada wzajemności. Okazuje się jednak, że dar życia trudno odwzajemnić: pacjenci, którzy otrzymali nowy organ, coraz częściej zaczynają mieć z tego powodu patologiczne wręcz wyrzuty sumienia. No bo co mogą zrobić? Przeznaczyć majątek na cele dobroczynne? Oddać własną rękę? Własne życie? W transplantologii dostrzegam zresztą osobliwą ewolucję: od daru do towaru. Na początku oddanie własnego organu - obojętnie, czy za życia, czy po śmierci - było aktem solidarności i miłosierdzia. W tej chwili coraz częściej ma on wartość rynkową. Natknąłem się kiedyś na książkę, w której wyceniono rynkową wartość organów ludzkich w Ameryce: za świeże martwe ciało można uzyskać 50 tys. dolarów, nerka kosztuje...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)
