Wydawca i konfident
- Komentarz: Bez przedawnienia
Henryk Karkosza, zdjęcie z archiwum jednego z dawnych kolegów z opozycji
JERZY MORAWSKI
Szef zasłużonej krakowskiej Oficyny Literackiej Henryk Karkosza był tajnym współpracownikiem SB, czyli kapusiem. Kilka osób z demokratycznej opozycji w PRL wyczytało to ze swoich teczek w IPN.
Karkosza znikł z Krakowa. Zszokowani byli działacze podziemia wysłali do wydawcy-konfidenta list za pośrednictwem hurtownika papieru. Napisali: "Wiemy, kim jesteś". Karkosza milczał.
Po kilku miesiącach Henryk Karkosza zadzwonił do jednego z sygnatariuszy listu Bronisława Wildsteina. Powiedział:
- Jakieś brzydkie rzeczy o mnie opowiadasz, że byłem współpracownikiem SB.
- Nie, ty byłeś pracownikiem SB - odpowiedział Wildstein. - Napisaliśmy do ciebie list.
- List wrzuciłem do kosza - powiedział Karkosza. - To wszystko było bardziej skomplikowane.
Na tym urwał się kontakt z Karkoszą. Jego byli koledzy opublikowali w prasie oświadczenie o dwuznacznej roli wydawcy. Odpowiedział oświadczeniem, w którym zaprzeczył, że był konfidentem SB.
- Idzie w zaparte, bo wie, że jego teczki w SB zniszczono - uważa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta