Demokratyczna zaraza
Śmiałość - tak można jednym słowem opisać pierwsze tygodnie rządów "pomarańczowych" w Kijowie. Wiktor Juszczenko pojechał z pierwszą zagraniczną wizytą do Moskwy. Ale tylko po to, by powiedzieć, że Ukraina rezygnuje z roli młodszego brata. Znamienne, że tuż przed spotkaniem z Władimirem Putinem prezydent Ukrainy desygnował na premiera Julię Tymoszenko, za którą rosyjska prokuratura wysłała list gończy. Kreml mógł tylko zacisnąć zęby i pogodzić się z tą suwerenną decyzją. Juszczenko ufał Julii, gdy była wicepremierem w jego gabinecie, wierzył jej, gdy stała obok niego na trybunie podczas rewolucji. Pokazał, że ma odwagę oddać jej ster rządów, mimo możliwego gniewu Rosji i oporu wewnątrz kraju. Tymoszenko pokazała - nie pierwszy raz - że potrafi być politykiem do bólu skutecznym. Powiedziała, że od prezydenta wymaga tylko, aby dał jej szansę. O resztę - w tym zabezpieczenie poparcia w parlamencie - zadba sama. Zadbała doskonale, poparło ją 373 z 450 deputowanych.
Dalej tak się nie dało...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta