Ale bigos
Mieszkańcy bloku przy ul. Szwoleżerów 7 zauważyli, że z jednego z mieszkań wydobywa się dym. Wezwali straż pożarną. Gdy ratownicy przybyli na miejsce, okazało się, że palił się... bigos. W mieszkaniu była trójka dzieci - najmłodsze miało 3,5 roku, najstarsze 6 lat. Były pod opieką babci, która w trakcie przygotowywania potrawy zauważyła, że nie ma jednego składnika. Zostawiła dzieci i zeszła do sklepu. Dzieciom nic się nie stało, jednak na wszelki wypadek trafiły do szpitala na obserwację, czy nie zatruły się dymem. Strażacy przewietrzyli mieszkanie. Policjantów, którzy także przyjechali na miejsce, babcia przekonywała, że wyłączyła kuchenkę. Policja nie postawi jej żadnego zarzutu.
rr