Polska nie handlarz, bezpieczeństwo nie towar
Za ile warto się sprzedać - takie mniej więcej pytanie można usłyszeć, gdy mowa o amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce. Nie podzielam entuzjazmu tych, którzy zapalili się do wytargowania od Amerykanów, ile się da, za zgodę na umieszczenie tarczy na polskim terytorium. Nasze bezpieczeństwo nie jest na sprzedaż. Takie stawianie sprawy zamazuje prawdziwe pytania, na które rząd musi odpowiedzieć, zanim w naszym imieniu podejmie decyzję.
To samo dotyczy wyjazdu polskich żołnierzy na wojnę do Afganistanu. Wyznaję staroświecki patriotyzm, zgodnie z którym "za wolność waszą i naszą" nie żąda się czeku. Gdy oczami wyobraźni zaczynamy widzieć zniesione wizy do USA, tanie kredyty, ułatwienia w handlu, to znaczy, że już dzielimy nagrodę, choć jeszcze jej nie dostaliśmy. To najgorszy sposób podejmowania ważnych decyzji.
Pytanie, na które musimy odpowiedzieć, nie brzmi: ile możemy na tym zarobić. Brzmi: co tarcza oznacza dla naszego bezpieczeństwa. A w przypadku wyjazdu polskich żołnierzy do Afganistanu: czy dzięki temu będziemy żyli w spokojniejszym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta