Kukułcze gniazdo
Sam fakt, że są to ludzie głęboko upośledzeni, wymaga od nas uczciwości -- dyrektorka mówi o tym prosto i naturalnie, tak jak o tym, że piorą piętnaście tysięcy tetrowych pieluszek co tydzień.
Kukułcze gniazdo
Arletka ma osiem lat. Czarne jak heban włosy, krótkie, w nich dwie małe "kitki". Duże, wyraźne, ciemne oczy. Chodzi sztywno, na wyprostowanych nogach, mruczy coś, sylabizuje, właściwie miauczy. Cztery lata temu siedziała zamknięta w komórce na podwórku. Jedzenie zbierała z glinianej donicy na kwiaty postawionej na ziemi. Od tamtego czasu jest w domu pomocy społecznej. Często rękoma zasłania twarz. Dłonie i policzki ma pokaleczone: gryzie się i drapie do krwi. Nie robi tego gwałtownie, przy wybuchu niezadowolenia, w furii. Szczypie się w policzek cicho, spokojnie. Lubi się bawić: chwyta cudze ręce w swoje małe dłonie imiarowo nimi uderza. "Kosi -- kosi -- łapki" -- tak bawią się maluchy. Arletka mruczy: "ma -- ma -- ma -- ma". Jednak ta sylaba należy do jednych znajprostszych. Niekiedy "m" zastępuje "b".
-- To wtedy, kiedy jest niezadowolona -- tłumaczy opiekunka. -- Rozróżniamy głoski.
W domu mieszka czterdzieścioro pięcioro wychowanków. Najmłodsze dziecko ma pięć lat, najstarszy mieszkaniec -- czterdzieści jeden. Tylko on jest pełnym sierotą. Rodzice dwojga innych pozbawieni...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta