O mannie z nieba
Polacy bardzo chętnie rozdają środki budżetowe; wystarczy zastrajkować, by społeczeństwo hojne i - zdawać by się mogło - bogate rzuciło się do rozdawania pieniędzy. Dajmy nauczycielom, lekarzom, policjantom, wszyscy będą żyć dostatnio i szczęśliwie. A zapłaci kto? Państwo oczywiście. Państwo, czyli nikt. Państwo, czyli manna z nieba. Ludzie bardzo łatwo zapominają, że środki będące w dyspozycji państwa pochodzą z wpływów podatkowych. Postuluję pytanie: z jakiej kwoty ze swojego dochodu miesięcznego byłby/-aby Pan/Pani skłonny/-a zrezygnować i przeznaczyć ją w formie podatku na rzecz podwyżek dla nauczycieli/lekarzy/policjantów/kogokolwiek innego?
Solidaryzuję się z lekarzami, nauczycielami, chciałbym, by wykonujący te tak ważne społecznie zawody ludzie zarabiali godnie, ale trzeba szukać kompromisu, nie będzie cudu, manny z nieba, potrzeby są bezkresne, a środki zawsze ograniczone - to podstawowa zasada ekonomii.
Marcin Arkuszewski, Warszawa