Sztandary we mgle
Co roku chłopi ciągną na wierzchosławicki cmentarz wspominać Witosa
Sztandary we mgle
Zbigniew Lentowicz
Na Wierzchosławicach siedzi mgła i z tej mlecznej szarówki na górkę, ku jaśniejącej kościelnej wieży, ku lipom ogołoconym przez październikowe szarugi, idą sztandary. Dwa są z Jadownik, gdzie chłopi zawsze trzymali się mocno, teraz spokojnie rozwijają zielone płótno, aż w całej okazałości odsłoni się twarz dobrej Madonny i złoty napis: Królowo korony polskiej, módl się za nami. Dalej drzewce trzyma krępy, ogorzały Michał Gargul, prezes z Brzeska, gospodarz poważny, 80 hektarów, co najmniej trzysta tuczników w chlewniach. Zanim wyciągnie twardą dłoń, upewni się jeszcze -- czy popieracie chłopów? Gargul w czarnej ortalionowej kurtce, zszarfą przełożoną przez pierś przez chwilę mierzy przenikliwie, nieufnie, a potem odpręża się na krótką chwilę i niesie wzrok gdzieś w dolinkę za szosą, gdzie pośród drzew majaczy cmentarz. Do Witosa jeździli od zawsze. Z Okocimia zawsze z ojcem końmi przyjeżdżali właśnie teraz, jesienną porą, drogą przez radłowski las. Takich jak oni było wielu, nikt nie pytał o legitymację ludowca. -- Chcesz zobaczyć potęgę chłopów, przyjedź sam do Wierzchosławic, na "Witosowe Zaduszki" -- radził Gargul znajomym.
Słów tych słucha w milczeniu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta