Kultura konsumpcyjna to wentyl bezpieczeństwa
Na pozór wydaje się, że zrywamy z tradycją. Dostaliśmy wolność, mamy prawo do decydowania o samych sobie, do rozwijania się, odrzucenia wcześniejszego świata. Ale prędzej czy później syn marnotrawny powróci do ojca, bo zatęskni za stabilizacją i jasno określonym porządkiem. Dzieje się tak od zarania dziejów - mówi prof. Małgorzata Bogunia-Borowska, socjolog.
Plus Minus: Wcale nierzadki obrazek: ojciec i 12-letni syn idą do kina, oglądają tę samą bajkę, dobrze się bawią, a na dodatek są prawie tak samo ubrani. Jak pani to czyta jako socjolog?
Z jednej strony to przykład infantylizowania dorosłych, a z drugiej adolescencji dzieci. Oba zjawiska zaistniały stosunkowo niedawno, a wpływ miała na to kultura popularna, której nadrzędnym celem jest zysk. W jego osiągnięciu pomaga popularyzowanie pewnych postaw, ról społecznych czy mody. Infantylizacja dorosłych i adolescencja dzieci uzupełniają się, rozszerzając w ten sposób przestrzeń komercyjną. Dorośli i dzieci podobnie się czeszą, ubierają, oglądają te same filmy, seriale, podobnie spędzają wolny czas, czasami podejmują tematy na równych prawach. Wytworzyła się nowa przestrzeń spotkania pokoleń. Stąd tak duże podobieństwo matek do córek, ojców do synów.
Jak staliśmy się infantylnymi dorosłymi?
Przede wszystkim dorosłość nie ma już wyrazistych granic – takich, które jeszcze niedawno były jasne. W porządku nowoczesnym ważne było skończenie szkoły, studiów, później małżeństwo – momenty przejścia, po których trzeba było inaczej się zachowywać, przyjmować inne role i postawy. Dowód osobisty, akt zawarcia małżeństwa, stały etat w pracy stawały się glejtem dorosłości. Natomiast w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta