Beverly Hills na dopalaczach
Nowe seriale o młodzieży mówią o tym, co zawsze: miłostkach, ryzykownych zachowaniach i problemach rodzinnych. Diabeł tkwi jednak w szczegółach – zamiast alkoholu są leki podkradane rodzicom, problemem nie jest już „pierwszy raz", ale raczej zmiana płci, a po przygodnym seksie młodzi nie myślą o ryzyku zarażenia HIV, tylko o tym, czy ktoś ich nie nagrał telefonem.
Scenariusz wygląda następująco: jest szkoła z internatem, do której trafiają dzieci z dobrze sytuowanych rodzin, przyszłe elity. Po zajęciach nastoletni uczniowie chodzą do knajp, palą papierosy, piją wódkę i płacą za seks miejscowym dziewczynom. Z czasem znajdują nową rozrywkę – zaczynają gnębić jednego chłopca w internacie. Znęcają się nad nim fizycznie i psychicznie, a nawet wykorzystują go seksualnie. Nad wszystkim unosi się duszna aura skrywanego homoseksualizmu. Mało tego, narrator wspomina, jak we wczesnym dzieciństwie marzył, że jest dziewczynką. Te uczucia odżywają w nim teraz, a dręczony chłopiec coraz bardziej go fascynuje.
To nie jest streszczenie nowego serialu Netfliksa czy HBO, tylko zarys fabuły powieści „Niepokoje wychowanka Törlessa" austriackiego pisarza Roberta Musila z 1906 r.
Jest i więcej dowodów na to, że ekstrema młodzieńczego życia od dawna były tematem w kulturze. Takich obrazów zaczęło w literaturze przybywać szczególnie w wieku XX, w reakcji na idylliczne ukazywanie dzieciństwa przez romantyków. Nie! – zbuntowali się twórcy zafascynowani Freudowską psychoanalizą i teoriami Carla Junga – dojrzewanie to mroczna i okrutna kraina.
Jeszcze wcześniej młodego człowieka na głęboką wodę rzucali twórcy powieści realistycznych – Emil Zola („Germinal"), Victor Hugo („Człowiek śmiechu") czy Charles Dickens...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta