Nie ma Gombrowicza i nie ma Miłosza
Dla Czesława Miłosza Witold Gombrowicz był bodaj największym intelektualnym problemem. Do końca życia na przemian fascynował go, drażnił, niepokoił, ale i bawił. Nawet przed śmiercią schorowany poeta kazał sobie czytać „Opętanych" i zaśmiewał się przy tej lekturze – mówi Janowi Bończy-Szabłowskiemu badacz literatury - mówi prof. Aleksander Fiut.
Plus Minus: Pod koniec lipca minęło pół wieku od śmierci Witolda Gombrowicza, a kilka dni temu 15 lat od od śmierci Czesława Miłosza. I co? I nic. Wszyscy jesteśmy pochłonięci okrągłą rocznicą wybuchu wojny i półokrągłą Powstania Warszawskiego.
Zawsze można powiedzieć, że takie jubileusze jak rocznica urodzin czy śmierci pisarza mogą być okazją do zbiorowego bicia piany, która bywa czasem kwaśna i nie zawsze nadaje się do urodzinowego tortu. Co zaś się tyczy Gombrowicza, to wydaje mi się, że warto spojrzeć na niego z dzisiejszej perspektywy bez względu na jubileusz, doceniając jego dorobek artystyczny. Bo niewątpliwie to – obok Czesława Miłosza – drugi genialny pisarz polski XX wieku.
Porozmawiajmy więc o Gombrowiczu z perspektywy Czesława Miłosza. Co prawda obaj, choć się znali i chyba wzajemnie cenili, nie lubiliby takich porównań.
Miłosz napisał kiedyś: „Gdyby nie emigracja, to nikt by mnie z Gombrowiczem nie porównywał". To prawda, ale tylko w jakiejś mierze. Bycie w innym otoczeniu kulturowym, które zmusza do samookreślenia, jak również do konfrontacji z inną kulturą, jest współcześnie nie tylko udziałem emigrantów. Jesteśmy świadkami ogromnych ruchów ludnościowych w Europie i na całym świecie. Zatem doświadczenie konfrontacji z inną kulturą i próba zachowania własnej odrębności czy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta