Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Filmy za kapturem komandoski

31 sierpnia 2010 | Sierpień 80. Reżim i naród | Maciej Rosalak Bartosz Marzec
Otoczyło mnie trzech smutnych panów. Machnęli jakąś książeczką, kazali otworzyć torbę.
źródło: Rzeczpospolita
Otoczyło mnie trzech smutnych panów. Machnęli jakąś książeczką, kazali otworzyć torbę. "Panowie, to są filmy nienaświetlone" - powiedziałem
Danuta Wałęsowa z dziećmi w sierpniu 1980 r.
autor zdjęcia: włodzimierz wasyluk
źródło: Rzeczpospolita
Danuta Wałęsowa z dziećmi w sierpniu 1980 r.
Na sali bhp obradowali przedstawiciele ponad 300 zakładów pracy
autor zdjęcia: włodzimierz wasyluk
źródło: Rzeczpospolita
Na sali bhp obradowali przedstawiciele ponad 300 zakładów pracy
Przewodniczący MKS odpoczywa na tej samej sail, na której wcześniej negocjował z wysłannikami rządu
autor zdjęcia: włodzimierz wasyluk
źródło: Rzeczpospolita
Przewodniczący MKS odpoczywa na tej samej sail, na której wcześniej negocjował z wysłannikami rządu
Anna Walentynowicz i Lech Wałęsa podczas mszy świętej na terenie stoczni
autor zdjęcia: włodzimierz wasyluk
źródło: Rzeczpospolita
Anna Walentynowicz i Lech Wałęsa podczas mszy świętej na terenie stoczni

Nie wolno było robić zdjęć w montowni. Być może obawiano się, że władza oskarży robotników o ujawnianie tajemnic gospodarczych. Jako jednemu z nielicznych udało mi się dostać na zaplecze - opowiada fotoreporter Włodzimierz Wasyluk

27 sierpnia pojechałeś do Stoczni Gdańskiej z ekipą „Tygodnika Demokratycznego”, aby robić tam zdjęcia. Ile miałeś rolek filmu?

Włodzimierz Wasyluk: Za mało. 10, może 12. A to dlatego, że nikt nie wiedział, co się dzieje w Gdańsku. Do Warszawy docierały tylko skąpe informacje o chwilowych przerwach w pracy. Tak więc przyjechałem do stoczni i po dwóch dniach zostałem bez filmów.

I co wtedy zrobiłeś?

Brałem od ludzi. Kilka dostałem od Francuzów. Były znakomite, u nas dostępne wówczas wyłącznie w Peweksie. A kilka rolek dali mi stoczniowcy. To już były nasze polskie HL-ki. Nikt nie chciał pieniędzy ani pokwitowania.

Solidarność nie była pustym słowem.

PRL, w jakim żyłem, opierał się na zakłamaniu i obłudzie. A tu nagle wylądowałem w innym świecie. Pod bramę stoczni przyjechał furmanką chłop. Przywiózł ziemniaki. „Przepraszam, ale to wszystko, co mam” – wyjaśnił. Pamiętam babinkę z pętem kiełbasy. Powiedziała, że więcej nie ma, ale ten kawałek chciałaby dać strajkującym. PRL był państwem układów i układzików. Człowiek wiedział, że jeśli nie zrobi tego, czego oczekuje władza, partyjni utrudnią mu życie. Odmówią paszportu, pozbawią talonu czy skierowania na wczasy. W Gdańsku te parszywe układy przestały obowiązywać.

Ale najważniejsze chyba było to, że po latach lęku zapanował spokój. Wszyscy...

Dostęp do treści Archiwum.rp.pl jest płatny.

Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.

Ponad milion tekstów w jednym miejscu.

Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"

Zamów
Unikalna oferta
Brak okładki

Wydanie: 8714

Spis treści
Zamów abonament