Ambasadorzy to nie tylko dyplomaci
Ambasadorzy to nie tylko dyplomaci
Rozmowa z Dariuszem Rosatim, ministrem spraw zagranicznych
Skąd się biorą tacy kandydaci na ambasadorów, jak, przed kilkoma miesiącami, Jerzy Jaskiernia, a obecnie Andrzej Załucki [były dyrektor gabinetu premiera Józefa Oleksego -- K. Gr. ], Ewa Spychalska? Czy to są pańscy kandydaci, czy są doradzeni przez kogoś?
Może nie mówmy najpierw o osobach, ale porozmawiajmy o systemie. Ambasadorzy to z całą pewnością nie tylko dyplomaci. Kandydatami na to stanowisko powinny być osoby, które są w stanie kształtować za granicą odpowiedni wizerunek Polski. Do tego potrzeba całego wachlarza zdolności i umiejętności, często takich, których się nie da udokumentować nawet za pomocą dyplomów. Dlatego na ogół sięga się zarówno do polityków, jak i do zawodowych dyplomatów, którzy posiedli umiejętność poruszania się na obcym terenie. Trzecią kategorią są wybitni specjaliści z różnych dziedzin, osoby z autorytetem naukowym czy społecznym. I tu nie ma sztywnych reguł, tak samo jak nie ma ich w życiu politycznym w zakresie powoływania ministrów czy premiera.
No właśnie, nie ma reguł.
Oczywiście, reguł formalnych nie ma, natomiast są pewne kryteria. Po pierwsze, merytoryczna przydatność do pełnienia funkcji ambasadora. Musi to być osoba znająca obcy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)