Czekając na wydarzenie
Polskie kino po XVIII Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych
Czekając na wydarzenie
Zabrakło na festiwalu gdyńskim Wojciecha Marczewskiego. Zabrakło kogoś, kto w czasie dyskusji toczącej się na forum Stowarzyszenia Filmowców zadałby pytanie: Koledzy, po co zrobiliście te filmy? To pytanie wzbudziło oburzenie środowiska filmowego przed kilkoma laty, wzbudziłoby je zapewne i dzisiaj. Zwłaszcza, że po rozdaniu nagród i końcowym, ciągnącym się do rana bankiecie, zapanowała atmosfera samozadowolenia i sukcesu.
Ten sukces jest skądinąd bezsporny. Festiwal odbył się, pokazano na nim ponad 30 nowych tytułów, pojawiło się wielu producentów prywatnych, podobnie jak w krajach zachodnich -- na produkcyjnego potentata wyrosła telewizja, w ostatnim roku za kamerą stanęli twórcy wszystkich pokoleń, znalazły się nawet pieniądze na debiuty. Polskie kino żyje. Nie umarło, choć kilka lat temu pesymiści przepowiadali, że padnie ofiarą zmian, nie wytrzyma okresu rodzącego się gwałtownie kapitalizmu.
Co więcej, to kino "znormalniało". Na festiwalowym ekranie pojawiły się filmy reprezentujące różne gatunki filmowe: od trudnych, eksperymentalnych zaczynając, na lekkich, rozrywkowych kończąc. Były próby spojrzenia na polską historię i współczesne dramaty, komedie, alegoryczne metafory, było pogodne kino familijne, a nawet coś...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta