Legenda wciąż intryguje
„Mój tydzień z Marilyn”: film o ważnych sprawach w atrakcyjnej formie czy jedynie powtórka znanych banałów
Zmysłowy urok
Pro - Jacek Marczyński
Tłem dla perfekcyjnie opowiedzianej historii w filmie „Mój tydzień z Marilyn" jest świetnie uchwycony przełomowy moment w dziejach XX-wiecznej kultury. Jest rok 1956, w Londynie dochodzi do spotkania Marilyn Monroe i wielkiego Laurence'a Oliviera. Razem mają zagrać w filmie, który dziś znamy pod tytułem „Książę i aktoreczka".
Widz lubi zakulisowe historie z życia sław. Podstawą scenariusza są zaś wspomnienia świadka zdarzeń, asystenta reżysera, Colina Clarka. Nie wiadomo, czy przeżył on również intymny tydzień z MM, ale to mało istotne. Filmu „Mój tydzień z Marilyn" nie należy zresztą traktować jako cukierkowej love story, jest w nim przede wszystkim zderzenie dwóch światów, z których ten pozornie gorszy okazuje się znacznie bardziej atrakcyjny.
W połowie XX w. Anglia była ostoją kulturowych tradycji. Uosabiał je właśnie obdarzony szlacheckim tytułem Laurence Olivier, aktor o perfekcyjnym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta