Kaliningrad: poczekalnia dla Polaków z byłego ZSRR
Na północ od polskiej granicy mieszka kilka tysięcy naszych rodaków. Przybyli tu, bo do Polski jest blisko
– Kaliningrad jest dla Polaków poczekalnią – wzdycha Elena Rogaczykowa, szefowa miejscowej organizacji polskiej, Narodowościowo-Kulturalnej Autonomii Polaków „Polonia". – Przyjeżdżają tu na chwilę, licząc na to, że Polska jest blisko i uda się tam wyjechać. Tyle że bardzo wielu nigdzie nie wyjeżdża i u nas pozostaje. Na stałe – dodaje.
Już nie lotniskowiec
W naszym kraju mało kto orientuje się, że w rosyjskiej eksklawie, jaką jest obwód kaliningradzki, żyją także nasi rodacy. Postrzegamy ją raczej jak „niezatapialny lotniskowiec", jaką była jeszcze do niedawna. Za czasów ZSRR najważniejsza dla obwodu była rola wysuniętej, sowieckiej bazy wojskowej. Był to region całkowicie niemal zamknięty dla cudzoziemców. Od chwili rozpadu Związku Radzieckiego sytuacja jednak diametralnie się zmieniła. Co prawda wojsko ma tu wciąż bardzo duże znaczenie, ale obwód stał się bardziej „zwyczajny". Na ile oczywiście jest to możliwe, bo jednak Kaliningrad nie ma bezpośredniego połączenia z Rosją. Cały transport, czy to ludzi czy towarów, musi wędrować tranzytem przez Litwę lub Polskę (i Białoruś), ewentualnie długą drogą morską albo bardzo kosztowną lotniczą.
– W obwodzie żyje dziś ponad 7 tysięcy osób pochodzenia polskiego – podkreśla Elena Rogaczykowa. Ponieważ cała...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta