Wracam do pracy z Agnieszką Holland
Wracam do pracy z Agnieszką Holland
Z Adamem Holendrem rozmawia Barbara Hollender
W Polsce często słyszy się opinię: nasi operatorzy zrobili karierę na Zachodzie, ponieważ potrafili wyczarować cuda pracując na nie najlepszym sprzęcie, a na dodatek są znacznie tańsi niż ich zachodni koledzy. To prawda?
W pewnym sensie tak. Wynieśliśmy z łódzkiej szkoły filmowej wspaniałe doświadczenia. Byliśmy lepiej przygotowani do wykonywania swojego fachu niż absolwenci szkół w Kalifornii. Im się wydawało, że do zrobienia zdjęć potrzebna jest ogromna maszyneria. My wiedzieliśmy, jak to zrobić bez wielkich nakładów. Poza tym w Ameryce istnieje schemat kariery narzucony przez związki zawodowe: najpierw trzeba mieć wieloletnią praktykę, potem dopiero zostaje się operatorem. W Polsce dochodziło się do samodzielności dużo szybciej.
Jak więc wyglądały początki pana amerykańskiej kariery?
Wyjechałem z Polski w 1966 roku. Nie miałem pieniędzy, nie znałem angielskiego. Więc najpierw przez 4 miesiące uczyłem się języka. Kiedy już mogłem się jakoś porozumiewać, dostałem pierwszą pracę: byłem kierowcą półciężarówki i nosiłem sprzęt za filmowcami robiącymi na 16-milimetrowej taśmie filmy dokumentalne. Obserwowałem, jak kręci się w Nowym Jorku średniozawodowe obrazy.
Ale droga od kierowcy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta