87 lat samotności
Sympatia Güntera Grassa do Polski była specyficzna. „Solidarność” kojarzyła mu się z sandinistami, a Matka Boska na bramie Stoczni Gdańskiej z Różą Luksemburg.
To niezwykły, wręcz literacki zbieg okoliczności, że Günter Grass zmarł niemal dokładnie w 70. rocznicę spalenia i zgwałcenia Gdańska przez Sowietów oraz powrotu miasta nad Motławą do Polski. Wszak te właśnie wydarzenia z wiosny 1945 uformowały go i przesądziły o całym jego życiu i znalazły istotne miejsce w jego twórczości.
Siedemnastoletniego Grassa jednak wtedy w Gdańsku nie było. W kwietniu 1945 walczył w Waffen SS, został ranny i dostał się do niewoli amerykańskiej. Mimo to po latach opisał quasi-apokaliptyczne spalenie Gdańska, jakby tam jednak był. Bo Oskar Matzerath, literacki „awatar" Grassa z jego największej powieści „Blaszany bębenek", zdążył wrócić z zachodnioeuropejskich frontów do spalonego miasta, by zobaczyć jego koniec i nowy początek.
Biało-czerwone bębenki
Po ukazaniu się w 2006 roku autobiografii „Przy obieraniu cebuli" stało się jasne, jak bardzo Oskar Matzerath był podobny do samego Güntera Grassa. To wtedy, dziewięć lat temu, pisarz przyznał się do służby w Waffen SS, twierdząc, że chciał się wyrwać w świat z ciasnego drobnomieszczańskiego i katolickiego domu (ojciec był ewangelikiem, ale dzieci wychowywane były w duchu katolickim przez matkę). Tłumaczył, że pierwotnie chciał służyć na łodziach podwodnych, ale w końcu trafił do bojowego ramienia tej zbrodniczej organizacji.
Oskar Matzerath również pod...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta