Wyspa Jamesa Bonda
Z wyspy-okrętu wojennego nie można było uciec. Hashima, niczym japońska wersja amerykańskiego więzienia Alcatraz, doprowadzała swoich lokatorów na skraj rozpaczy.
Ta opowieść powinna być malownicza i tajemnicza jednocześnie. Tak jak ruiny dawnej kopalni węgla znajdującej się na jednej z 505 niezamieszkałych wysp w prefekturze Nagasaki. To Hashima, wyspa o niezwykłym kształcie, nazywana dzięki niemu także wyspą – okrętem wojennym (gunkanjima). Przez dekady była głównym terenem górniczym Japonii, która za wszelką cenę starała się dogonić Zachód pod względem technologicznym. Blisko pół wieku temu notowała rekordowe zagęszczenie ludności. Dziś, całkowicie opuszczona, służy jako scenografia do filmów akcji i narzędzie w politycznych sporach między Japonią a Koreą Południową.
Nieludzkie tempo
Gdy w połowie XIX wieku japońskie cesarstwo otwierało się na świat, szybko zdano sobie sprawę, że tempo zmian będzie musiało być nieludzkie. Samurajowie potrafili co prawda w ułamku sekundy przecinać ludzi na pół, ale w starciu z bronią palną nie mieli szans. Każdy ośrodek przemysłowy był więc na wagę złota.
Zachodnie wybrzeża wyspy Kiusiu oraz liczne wyspy z Hashimą na czele były od pokoleń źródłem węgla dla Japonii. Z substancji, którą Japończycy nazywali goheito (od imienia pewnego mieszkańca, który w 1695 roku przypadkowo rozpalił ognisko na czarnej jak smoła skale), korzystał głównie przemysł solny. Węgiel z wysp transportowano na niedalekie Morze Wewnętrzne. Przydawał się, gdy okresowo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta