Dziewczyny z klatki
Idzie nowe w sporcie – pojedynki kobiet wedle reguł mieszanych sztuk walki. Panie biją panie, krew się leje i ludzie chcą to oglądać. I jest w tym świecie gwiazda.
Dana White, szef Ultimate Fighting Championship (UFC) – zdecydowanie najważniejszej i największej organizacji w branży, przez lata zapewniał, że kobiet do ośmiokątnej klatki ograniczonej stalową siatką nie wpuści.
– Nie będzie chętnych na takie bitki – często powtarzał. Wtedy nadeszła Ronda Rousey, atrakcyjna i pyskata blondynka z Kalifornii, i wszystko się zmieniło. Podpisał z nią kontrakt w listopadzie 2012 roku, do dziś walczyła dla UFC sześć razy, łącznie niespełna 8 minut. Zarobiła za te walki 1,08 mln dolarów (wyliczono, że wychodzi trochę ponad 2264 dol. za sekundę).
Dodała bonusy, kontrakty reklamowe i filmowe. Dziś Dana White mówi: – Jest jak gwiazda rocka. Ma zabójczą moc i to wszystko dla nas. Mam tylko nadzieję, że znajdą się dla niej kolejne dobre rywalki. Kocham Rondę, naprawdę kocham.
Być jak Ronda znaczy nie udawać słodkiej panienki z dobrego domu, nawet jeśli okładki kolorowych magazynów tworzą zupełnie inny obraz.
Kiedyś Rousey miała planowo schudnąć parę kilogramów do filmu reklamowego, ale usłyszała z boku opinię, że jest i będzie zbyt masywna. Reakcja była prosta – celowo przyszła na zdjęcia cięższa o parę kilogramów niż zwykle. Zacytować dosłownie tę opowieść trudno, można tylko sam koniec. – Przysięgłam Bogu, że jeśli jeszcze raz ktoś nazwie mnie grubą, to zatłukę... – rzekła.
A reklama śniadaniowych kanapek – francuskich...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta