Więzienne wybory
Dobijałem się do drzwi więzienia, ale nikt nie chciał mi ich otworzyć. W końcu podbiegła do mnie jakaś ładna pani i powiedziała: „To nie te drzwi. Dzisiaj wchodzimy bramą".
Przekraczając bramę, zadałem jej pytanie: „Pani też do komisji?". „Nie, ja na widzenie do męża" – odpowiedziała, a ja przypomniałem sobie, że zawsze, kiedy mijam to więzienie, to widzę sporo ładnych niewiast czekających na odwiedziny u partnerów. Wiem, co piszę, bo często tamtędy chodzę, w końcu – jak by to powiedzieć – to moje osiedlowe więzienie. Mogę więc stwierdzić, że w kategorii „uroda małżonek" grupa osadzonych sytuuje się na szczycie.
Bywałem już w komisjach wyborczych, ale dotąd w tak zwanych normalnych, więc mam skromne doświadczenie. Zawsze znajdzie się kilka osób, które antysystemowo dadzą tzw. ochrzan. Zwykle dlatego, że pomyliły komisje albo wybory samorządowe z parlamentarnymi, czy też z powodu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta