Jak amerykańscy Indianie
Zastanawiam się, czy przemawiając ostatnio w Niemczech, Barack Obama (sam dziedzic dwóch fal migracyjnych, które kompletnie zmieniły oblicze Ameryki) miał świadomość, że apeluje do Europejczyków o przetrwanie cywilizacji, która – jak niegdyś Ameryka – stoi u progu radykalnej zmiany.
Czy zdawał sobie sprawę z analogii, jakie niosą z sobą jego rola i osoba? Bo przecież jeszcze w XVII wieku Ameryka Północna ze swoim oryginalnym etnosem była jak dziś Stary Kontynent: wielkie tereny zajęte przez autochtonów i niewielkie enklawy dynamicznych (religijnie, demograficznie, gospodarczo) przybyszów z innego kontynentu.
Sto, sto pięćdziesiąt lat później było już odwrotnie. Amerykańscy aborygeni, nazwani przez przypadek Indianami (nie tylko wydziedziczono ich z ziemi, ale na dodatek przypisano im obcą tożsamość), byli konsekwentnie mordowani albo spychani do enklaw, by ustąpić miejsca przybyszom. Nie mieli ani siły, ani potencjału, by się...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta