Nienarodzeni, ale użyteczni
To nie świeccy powinni w wolnym kraju grać pierwsze skrzypce w obronie życia, choć działalność wielu szlachetnych osób jest godna największego uznania. To zadanie dla Kościoła.
Jak z obrony życia nienarodzonych uczynić narzędzie zwalczania niewygodnej władzy? To proste, scenariusz został przećwiczony już za poprzednich (koalicyjnych) rządów Prawa i Sprawiedliwości.
Główne pytanie dzisiejszej batalii o życie brzmi – a raczej powinno brzmieć – co jest fundamentem postawy obrońców życia? Wiara w Boga czy humanizm? Dotychczas w argumentacji osób duchownych i świeckich domagających się ochrony życia nienarodzonych „bez kompromisu aborcyjnego" przebija przede wszystkim etyka humanistyczna. Bronić życia trzeba – głoszą obrońcy życia – bo człowiek jest człowiekiem od momentu poczęcia. Potwierdza to nauka, z nauką się nie dyskutuje. A człowieka nie wolno zabijać.
Argumentacja ta daje podstawę złudzeniu, że da się zrealizować „pełną ochronę życia" w skali ogólnospołecznej, odwołując się do „praw człowieka" z podstawowym prawem – do życia.
Gdzie się podziała bojaźń Boża
Kościół katolicki, kierując się zasadami myślenia realistycznego według filozofii św. Tomasza, doskonale rozumiał, że człowiek nie dlatego czyni zło, że nie wie, że to coś jest złem.
Dziś nastąpiło jednak odejście od tej filozofii na rzecz idealizmu heglowskiego i fenomenologii. Dlatego obrońcy życia mogą swobodnie lansować teorię – bez ryzyka, że zostaną przywołani przez duchownych do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta