Jak tworzą się elity
- Polskie społeczeństwo można porównać do gotującej się zupy. Owszem, zdarza się, że niektóre rodziny utrzymują się na samej górze przez kilkaset lat, kilka pokoleń. Natomiast potem opadają gdzieś głębiej - mówi genealog Marek Jerzy Minakowski
Rz: W przedwojennych elitach wszyscy się znali?
Nawet jeżeli nie znali się osobiście, to gdy usiedli przy wódce i posiedzieli chwilę, na pewno znajdowali jakichś wspólnych kuzynów. W latach 30. XX wieku w Polsce w każdym roczniku było 600 tys. osób, a studia kończyło rocznie 6 tys. absolwentów. Czyli na studia szedł co setny młody człowiek. Jeżeli weźmiemy pod uwagę wszystkich wykształconych ludzi, uwzględniając nawet osoby tylko z maturą, to otrzymamy grupę 300–500 tys. osób, czyli mniej więcej 2 proc. społeczeństwa. A w latach 30. świat był już w miarę zdemokratyzowany; wcześniej elity były jeszcze mniej liczne. Widzimy, że losy naszego kraju kształtowała bardzo wąska grupa ludzi. Z niej wywodzili się wszyscy wybitni pisarze, malarze, generałowie, powstańcy itd.
Polskie społeczeństwo składa się z wąskiej elity, a reszta to plebs, który jest jej całkowicie obcy?
Nie, aż tak źle nie jest. Nasze społeczeństwo można porównać do gotującej się zupy. Jakaś jego część jest na wierzchu, ale to nie jest tak, że to są cały czas te same rodziny, ciągi genealogiczne. To jednak cały czas się zmienia. Owszem, zdarza się, że niektóre rodziny utrzymują się na samej górze przez kilkaset lat, kilka pokoleń. Natomiast potem opadają gdzieś głębiej. Dzięki moim badaniom da się prześledzić, jak różne osoby z głębi tego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta