Zresetować czyjeś życie
- Aśka była w domu dziecka za długo. Gdy do nas trafiła, była już dzieckiem zbyt dojrzałym, by uruchomić w sobie pewne pokłady. Nigdy do końca nie czuła, że to jej dom, choć wypruwaliśmy sobie flaki, by tak było - mówi poeta, eseista, krytyk literacki Jarosław Klejnocki
Plus Minus: Pokochał pan cudze dziecko.
Nie szukałem go, samo przyszło.
Miała 16 lat.
I jak mnie potem pytał sąd, to wypaliłem, że się po prostu zakochałem w Asi. Sędziego zatkało i przyznał: „Sąd po raz pierwszy słyszy takie uzasadnienie".
Nie pan jeden się zakochał.
Aśkę pokochała moja żona, a moja młodsza córka Klementyna, pytana przez psycholożki, wypaliła: „A ja Aśkę kocham" i już. Asia zamieszkała z nami, staliśmy się jej rodziną zastępczą.
Małżeństwo, dwójka własnych dzieci, adoptowało trójkę. Ich dzieci biologiczne mają doktoraty, żadne z tamtej trójki nie ma matury. Najstarszy z adoptowanych odsiaduje dożywocie za morderstwo ze szczególnym okrucieństwem. Znał pan podobne przypadki?
Aż tak drastycznych nie znałem, ale nasza córka, kiedy braliśmy ją do siebie, miała dwa wyroki za przemoc wobec wychowawców. Nawet sędzia, serdeczny facet, ostrzegał nas: „Ale państwo wiedzą, że Aśka nie jest aniołkiem?". Wiedzieliśmy i znaliśmy liczne przypadki niepowodzeń adopcyjnych.
I nie bał się pan?
Bałem się.
A czego?
Hm, to był podobny strach do tego, który odczuwałem, gdy po raz pierwszy zostawałem ojcem. To dokładnie to samo: resetuje pan czyjeś życie i bierze za nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta