Kurski był do mokrej roboty
- Jako szef telewizji publicznej chciałem forsować swoje pomysły. Chodziłem do rządzących i odbijałem się od ich drzwi, bo siedział za nimi redaktor Adam Michnik. W tamtych czasach to on był wyrocznią w życiu publicznym - mówi Robert Kwiatkowski, były prezes TVP.
Plus Minus: Co w pana działalności publicznej było ciekawsze: polityka czy telewizja?
Telewizja. Za moich czasów była zupełnie unikalnym miejscem – skrzyżowanie kultury, działalności publicznej i biznesu. A poza tym w czasach, gdy kierowałem TVP, była to największa firma medialna w Polsce.
A pan był przedmiotem ostrej krytyki medialnej. Mówiono o panu „brunatny Robert", zarzucano, że wprowadził do telewizji standardy białoruskie.
Warszawski oddział telewizji białoruskiej – tak pisali o mnie panowie Mazurek i Zalewski w swojej rubryce satyrycznej. Takie są dole i niedole osoby zajmującej znaczącą pozycję. Po moim odejściu telewizja miała kilkunastu prezesów i wcale nie uważam, że byli lepsi ode mnie czy prezentowali wyższe standardy. Atakowano mnie, bo za moich czasów pozycja telewizji publicznej i jej wyniki finansowe były bardzo dobre. Słabych się nie atakuje.
Pamiętam pana niedawne spięcie z Katarzyną Kolendą-Zaleską, która na pana krytykę TVP Jacka Kurskiego powiedziała, że za pana rządów też dochodziło do rozmaitych manipulacji.
Mógłbym odpłacić jej pięknym za nadobne. Ona też nie była wzorem obiektywizmu. Warto przypomnieć, jak Adam Michnik, któremu na wizji zarzuciła stronniczość, wygarnął jej, że sama ma bliskie relacje z Janem Marią Rokitą, i sugerował, że z tego powodu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta