Człowiek demolka
Michaił Gorbaczow najpierw niechcący zniszczył imperium, ale w zamian zyskał podziw świata. Teraz niszczy swój autorytet, ale żadnego imperium już nie zdobędzie.
Kiedyś na partyjnych konwentyklach wygłaszał długie i nudne przemówienia. Teraz ograniczył się do jednego krótkiego zdania, za to poderwał wszystkich. – To naprawienie wielkiej krzywdy historycznej – powiedział Gorbaczow o rosyjskiej aneksji ukraińskiego Krymu. Laureat Pokojowej Nagrody Nobla, który popiera agresję i aneksję – tego jeszcze nie było w historii Komitetu Noblowskiego. Ostatni przywódca ZSRR znów wpadł w kłopoty i znów z powodu Ukrainy.
Wtedy, jesienią 1991 roku, to właśnie Ukraina wbiła ostatni gwóźdź do trumny Związku Sowieckiego, ale też pogrzebała rozpaczliwe Gorbaczowowskie próby utrzymania imperium w zmienionej nieco formie. Przetrwalnikowej – do lepszych czasów.
Dopóki nie rozległ się głos znad Dniepru, Kreml mógł mieć jeszcze nadzieję na utrzymanie bezwzględnego prymatu na „jednej szóstej światowego lądu" – tak poetycko w radzieckich podręcznikach opisywano ZSRR. Kreml, a właściwie ta jego połowa, która należała do Gorbaczowa. W drugiej rozgościł się bowiem prezydent Rosji Borys Jelcyn i jego ludzie.To do Gorbaczowa dzwonili prezydent USA czy kanclerz Niemiec – nie do Jelcyna. Na ich poparcie „dobry komunista" zawsze mógł liczyć
Ale po kolei.
Czas mściwego Sybiraka
Wieczorem 21 sierpnia 1991 roku prezydent ZSRR i sekretarz generalny...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta