Zabić demona rosyjskiego imperializmu
Powinniśmy Aleksandrowi Łukaszence dawać możliwość poszerzania pola politycznego manewru. A to w praktyce oznacza wchodzenie z nim w polityczną interakcję. Jeżeli prezydent Białorusi chce teraz tworzyć korzystne warunki do współpracy politycznej i gospodarczej między naszymi krajami, to warto to rozważyć - mówi historyk i politolog Dr Sławomir Dębski.
Plus Minus: Czy polska polityka wschodnia cały czas opiera się na doktrynie Giedroycia, zakładającej dbanie o jak najlepsze stosunki ze wschodnimi sąsiadami nawet kosztem doraźnych polskich interesów? Nie powinniśmy przypadkiem zrewidować dziś naszych politycznych celów i strategii?
Fundamentem polskiej polityki zagranicznej jest doktryna antyimperialna, zbudowana na długiej tradycji myślenia o miejscu Polski w świecie, od Mochnackiego i Czartoryskiego przez Piłsudskiego i Dmowskiego, Mieroszewskiego, Giedroycia aż po Lecha Kaczyńskiego. Głosi ona, że imperializm zagraża pokojowi, a w strategicznym interesie państwa polskiego jest wolność, suwerenność i niepodległość wszystkich naszych wschodnich sąsiadów.
Zestawia pan Dmowskiego z Giedroyciem i Mieroszewskim?
Spośród publicystów politycznych Roman Dmowski i Juliusz Mieroszewski byli w XX wieku największymi nauczycielami trzeźwego myślenia o miejscu Polski w świecie. Niestety, powołują się na nich często ci, którzy albo nigdy ich nie czytali, albo uważają, że myśleliby oni dziś o Polsce dokładnie tak samo jak 50 czy 100 lat temu. Jakby nic się nie zmieniało. Gdyby tak było, obaj byliby dziś patronami politycznej głupoty, a nie rozsądku. Dmowski marzył, aby znowu uczynić Polskę częścią politycznego Zachodu. Opowiadał się za współpracą z Rosją, bo ta była sojusznikiem Francji i...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta