Wołyńska hańba
Liczyli, że państwo załatwi sprawę Wołynia, jak Pan Bóg przykazał. Ale tak się nie stało.
W trzypokojowym mieszkaniu w dzielnicy Czuby Południowe w Lublinie najważniejsze są szafka i walizki. Najpierw szafka: duża, ciemnobrązowa, przynależna do tradycyjnego segmentu. W szafce są równo poukładane teczki, skoroszyty i segregatory, wszystkie napięte i opasłe. W teczkach, skoroszytach i segregatorach foliowe koszulki, liczone w setkach. W każdej koszulce kartki, od jednej do kilkunastu, ułożone chronologicznie. Na kartkach znajduje się dokumentacja sześciu lat walki Zdzisława o pamięć.
Teraz walizki: sztuk dwie, czarne, małe, poręczne i podręczne, można by je zabrać na pokład samolotu bądź autokaru. W pierwszej walizce jest urna, w niej ziemia, zmieszana, po garstce z kilkunastu wsi, większość z nich już nie istnieje ani fizycznie (same trawy, drzewa i krzaki), ani na mapie, majaczą tylko jeszcze w pamięci tych, którzy w tych wsiach żyli – i przeżyli. Zdzisław z kolegą tę ziemię zebrali w czerwcu 2015 r., gdy objechali 37 wsi i miasteczek dawnego województwa wołyńskiego, za przewodnik służyła im książka Józefa Turowskiego „Zbrodnie nacjonalistów ukraińskich dokonane na ludności polskiej na Wołyniu 1939–1945".
W drugiej walizce jest miniatura pomnika, na cokole z czerwonego granitu widnieje cytat z Jana Pawła II: „Naród, który traci pamięć, traci swoją tożsamość". Na cokole, niczym bezładnie rzucone kamienie, leżą ludzkie głowy, z twarzami wykrzywionymi w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta