Kraj śmiesznych cen
Miałem marzenie, aby kupić papier toaletowy i zrobić sobie z nim zdjęcie. Dlatego jeszcze tego samego wieczoru poprosiłem moją gospodynię, aby napisała mi listę rzeczy, których potrzebuje, a ja szczęśliwy, że mogę poczuć się jak w dawnej Polsce, wystoję swoje i przywiozę jej zakupy po południu do domu.
Miejscowość była niewielka, do mieszkania doszliśmy po chwili, po drodze witając się z kolejnymi sąsiadami. Kuchnia połączona z jadalnią w części miała tylko plastikowe, przezroczyste zadaszenie, a pod spodem kratę. Właścicielka wyjaśniła mi, że jakiś czas temu ktoś pod jej nieobecność włamał się i ukradł dwa urządzenia do klimatyzacji. W dalszej części był salon, gdzie po raz kolejny w Wenezueli w oczy rzuciła mi się otwarta Biblia, na prawo mieścił się pokój właścicielki, a na lewo „mój".
Oprócz dużego łóżka i łazienki znajdował się tam także płaski telewizor kompletnie anonimowej marki oraz... zawieszony hamak. Każde pomieszczenie w domu miało osobny klimatyzator. Temperatura w tej części kraju była niemożliwa do wytrzymania, a powietrze tak gorące, że dosłownie paliło. Ludzie zostawiali włączone urządzenia nawet podczas nieobecności w domu. Za każdym razem, gdy wchodziłem do pokoju, kobieta przypominała o jego istnieniu, jakbym miał bez tego umrzeć. Każde urządzenie elektryczne połączone było z siecią przez jakąś przejściówkę. Bardzo szybko zauważyłem, że w tej części kraju występują regularne chwilowe skoki napięcia. Wszystko się wyłącza, lampy przygasają, a dosłownie po ułamku sekundy wraca do normy. Łącznik służy do ochrony elektroniki przed spaleniem, odczekuje, aż napięcie wróci do 230 woltów i dopiero wtedy podłącza je ponownie. Gospodyni pozwoliła mi zajrzeć do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta