Sprawa Charliego
Historia Charliego Garda, która ostatnio rozpala opinię publiczną w Wielkiej Brytanii, a także Stanach Zjednoczonych, to wbrew pozorom wcale nie spór o to, kiedy należy zaprzestać uporczywej terapii, ale o to, kto ma decydować o życiu i śmierci dziecka, a także o to, czy powracający w bioetyce wskaźnik „jakości życia" w ogóle powinien być brany pod uwagę w decyzjach o leczeniu lub jego braku.
W pewnym sensie jest to zatem debata kluczowa dla przyszłości medycyny. I dlatego nie wolno o niej milczeć czy pozostawiać ją lekarzom.
Zacznijmy jednak od faktów. Charlie Gard choruje na nieuleczalną genetyczną chorobę, która prowadzi do śmierci. I co do tego nie ma sporu. Nie ma też sporu co do tego, że jeśli chodzi o możliwości leczenia, to zdaniem brytyjskich lekarzy zostały one wyczerpane. W takiej sytuacji, jeśli mamy do czynienia z życiem, które jest sztucznie podtrzymywane jedynie przez maszyny, możliwe jest odłączenie od nich chorego. W naturalny sposób do podjęcia tej decyzji najlepiej przygotowani są lekarze, bowiem spoglądają na sprawę obiektywnie i mają...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta