Jeszcze raz to samo
12 grudnia 1981 roku o północy jechałam do domu warszawskimi ulicami. Przeszkodził mi szpaler milicji. – Chciałabym się tam dostać – powiedziałam. – Nie może pani. Ulica jest zamknięta – usłyszałam.
A dziś? Jako osoba wyrzucona za poglądy przez „Gazetę Wyborczą", napiętnowana przez TVN, mam oczywiście problem ze wspólnym demonstrowaniem. Jako wątpiąca w niektóre przekazy feministyczne też. Niektóre, powtarzam. Nie jest to wszystko proste, bo mój temperament każe wyjść z domu i dołączyć do protestu. I tak stało się właśnie 18 lipca 2017 roku.
Ustawa o sądach zadecydowała, że nie ma nic ważniejszego od tego, by dołączyć do protestujących. Nie walczymy o jakość ustroju, lecz po prostu o wolność. Zresztą nie tylko sama ustawa wyprowadziła mnie na ulicę. Nawet z mojego odległego mieszkania słychać było wycie policyjnych samochodów. Zamknięcie się w czterech ścianach w takim wypadku oznacza strach.
Pierwszy raz uczestniczyłam w ulicznym proteście jako nastolatka – to był...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta