Chodzę grzebać w książkach
Chodzę grzebać w książkach
FOT. STANISŁAW CIOK
Gdy ma pan trochę czasu, to dokąd pan lubi chodzić najbardziej?
- Do antykwariatów ze starymi książkami. To już dla mnie jak narkotyk. Jeśli przez jakiś czas tam nie zaglądam, zaczyna mi tego bardzo brakować.
Czy ma pan jakieś ulubione antykwariaty?
- Nie biegam po wszystkich. A te moje wędrówki zaczęły się na początku lat 70., kiedy naszej rodzinie trochę się poprawiło, zaczęliśmy mieć niewielkie rezerwy finansowe.
Wtedy w Warszawie było chyba niewiele antykwariatów?
- Był antykwariat przy ul. Świętokrzyskiej, i drugi - w pobliżu hali "Koszyki". Ale przez wiele lat moim ulubionym był ten przy Świętokrzyskiej. Niewątpliwie najlepszy. Pracował w nim starszy, siwy pan, były pracownik Gebethnera i Wolfa. Było widać, że ten człowiek kocha książki. Pierwsze moje nabytki pochodzą właśnie z tamtego antykwariatu. Nie jestem jednak bibliofilem, nie szukam "białych kruków". Moje podejście do antykwarycznych zakupów jest pragmatyczno-ciekawskie.
To idąc do antykwariatu, czego pan szuka?
- Gdy idę do antykwariatu, to nie zamierzam czegoś szukać. Idę, by grzebać w książkach. Nie zdarzyło mi się iść po jakąś konkretną pozycję. Na ogół szukam książek,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta