Prawdziwa twarz Morawieckiego
Lud pisowski kupił go – po czasie nostalgii za Beatą Szydło. A komentatorzy pytają: przypadkowy towarzysz podróży czy główny ideolog „dobrej zmiany"? A może jej reformator?
Komentatorzy oszaleli na punkcie premiera Mateusza Morawieckiego. Dosłownie codziennie ukazuje się po kilka analiz jego motywów, politycznej pozycji i perspektyw na przyszłość. Piotr Semka pyta o jego relacje z Jarosławem Kaczyńskim. Grzegorz Sroczyński konstatuje jego PR-owską wygraną i porównuje jego sprawność w czarowaniu Polaków do sprawności Donalda Tuska. Michał Szułdrzyński, naczelny „Plusa Minusa", pytał niedawno: „Kim pan jest, panie Morawiecki", wypominając mu dwie sprzeczne retoryki: na użytek zagranicy i polityki wewnętrznej.
Jadwiga Staniszkis w wywiadzie dla „Polski The Times" narysowała apokaliptyczny obraz Polski rządzonej przez ludzi zdolnych do organizowania pokazowych procesów, cenzury i inwigilacji. A obok prawie idylliczny portret Morawieckiego traktowanego jako byt oddzielny od PiS-u. Owszem, zarzuciła mu strach o posadę, ale jednym tchem stwierdziła, że jednak „próbuje krok po kroku wprowadzić do kręgu władzy lepszych ludzi" i „odejść od tego niszczycielskiego pisiactwa". Gdybym nie znał specyfiki personalnych analiz pani profesor, uznałbym, że usiłuje zaszkodzić premierowi w oczach Jarosława Kaczyńskiego. Notabene Staniszkis dziwi się, że Piotr Gliński, Jarosław Gowin czy Krzysztof Szczerski nie odeszli z tak obrzydliwej polityki. Dziwnym trafem od Morawieckiego tego nie wymaga.
Wspinaczka na dworze
Nie chodzi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta