W polityce trzeba brać ludzi za twarz
Tomasz Markowski, były poseł PiS | To, że w 1989 roku kilku gości spotkało się, wypiło razem wódkę i umówiło się w sprawie zmiany władzy, nie oznacza, że od tego momentu mamy wolny, niepodległy kraj. Przez lata mieliśmy po prostu kontynuację, postkomunę. Ukradziono nam pół Polski.
PM: Był pan wpływowym politykiem PiS. W 2007 roku, tuż przed wyborami, okazało się, że wbrew prawu pobierał pan dodatek do mieszkania w Warszawie, i kariera legła w gruzach. Co pana podkusiło, żeby połaszczyć się na te pieniądze?
Rzecz w tym, że nie zrobiłem niczego niewłaściwego. Nie warto by było robić czegoś takiego i niszczyć sobie życie oraz karierę. Gdy zostałem posłem z Bydgoszczy w 2001 roku, za własne pieniądze wynająłem tam mieszkanie, bo nie chciałem być deputowanym-spadochroniarzem, który w swoim okręgu pojawia się raz w miesiącu. Spytałem w Kancelarii Sejmu, czy w tej sytuacji mam prawo do dopłaty do mieszkania w Warszawie. Rozmowa była następująca: „Jest pan zameldowany w Warszawie? – Nie. – To dodatek panu przysługuje".
Został pan skazany przez sąd za wyłudzenie 142 tys. zł?
A widzi pani, powinienem zażądać takiego oświadczenia na piśmie, bo gdy w 2007 roku poszedłem do Kancelarii Sejmu w tej sprawie – a byłem pewien, że idę jak po swoje, wytoczę proces o zniesławienie „Gazecie Wyborczej", która opisała tę sprawę, i go wygram – to się okazało, że rozmowy sprzed lat nikt nie pamięta, za to jest jakaś ekspertyza i moje prawo do dodatku mieszkaniowego nie jest takie oczywiste. Mimo to dwukrotnie wygrałem sprawę w sądzie I instancji. Ale też dwa razy sąd II instancji cofał ją do ponownego rozpatrzenia. Ostatecznie za trzecim razem w I...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta